Wierzyłam że to co robię ma sens i może odnieść sukces!
wywiad z Kasią Zasiadły założycielką Ul&Ka
1. Jak to się wszystko zaczęło i co było impulsem do stworzenia marki UL&KA?
Wszystko zaczęło się od momentu, gdy uszyłam pierwszą opaskę dla mojej trzymiesięcznej córki, Uli. Regularnie robiłam jej zdjęcia, śledząc jej rozwój, i zauważyłam, że wiele osób myli ją z chłopcem, gdyż unikałam tradycyjnych różowych ubranek. Postanowiłam więc uszyć opaskę i opublikować jej zdjęcie na Facebooku. Początkowo sprzedawałam swoje produkty wśród znajomych. Z biegiem czasu, ze względu na rosnące zainteresowanie, założyłam stronę na Facebooku, gdzie przyjmowałam zamówienia. W miarę wzrostu liczby zamówień i potrzeby na bardziej profesjonalną obsługę klienta, zainwestowałam pieniądze w otwarcie sklepu internetowego.
2.Jaki miałaś plan na zbudowanie marki? Jakie produkty masz w ofercie?
Nie miałam sprecyzowanego planu ani nawet biznesowego założenia. Po prostu, nie przewidywałam, że szycie opasek na głowę stanie się moim sposobem na życie. Po urlopie macierzyńskim miałam zamiar wrócić na etat w korporacji. Moja oferta zaczęła się od prostych opasek z kokardką w stylu „pin up” i czapek z kominem na szyję. Obecnie w mojej ofercie znajdują się różnorodne opaski, frotki do włosów, gumki, czapki, kominy na szyję. Uprzedzając pytanie- nie, nie planuję szycia ubrań😊
3.Jak wspominasz pierwszy rok prowadzenia marki? Co było największym wyzwaniem?
Pierwszy rok był niezwykle intensywny, prawdziwy hardcore. Miałam sześciomiesięczne dziecko w domu (moja córka Ula), co skutkowało niedoborem snu z powodu jej częstych nocnych pobudek. Dodatkowo, mój partner pracował na pełen etat, a ja musiałam radzić sobie z coraz większą liczbą zamówień, zwłaszcza po tym, jak dwie dziewczyny z Poznania poleciły moje produkty na Instagramie. Szyłam w wolnych chwilach, głównie podczas drzemek Ulki i wieczorami, gdy mój partner wracał do domu. Największym wyzwaniem było ciągłe zmęczenie i ogarnięcie życia i pracy jednocześnie. Z jednej strony to było moje pierwsze dziecko i chciałam być najlepszą mamą a z drugiej strony kocham pracować i wierzyłam, że to co robię ma sens i może odnieść sukces.
4. Kiedy poczułaś, że to jest to i uwierzyłaś, że Twój projekt to sukces?
Nie mogę wskazać konkretnego momentu, ale dziś mogę z pewnością powiedzieć, że UL&KA to dla mnie ogromny sukces, z którego jestem niezmiernie dumna. Stworzyłam markę opasek na głowę, które noszą dziewczynki i kobiety na całym świecie, od Polski po Japonię. Kiedy zaczynałam, nikt nie wierzył, że zarobię na opaskach i będę z tego żyć.
5. Które z Twoich produktów stały się z bestellerami ? Dlaczego Twoim zdaniem stały się one hitem i je wybierają klienci?
Jest to opaska, która trochę spadła mi z nieba w takim momencie, gdzie wiele firm się zamykało, bo nie było zleceń i myślę, że gdyby nie ta opaska mogłoby być u nas podobnie, bo bazując na dotychczasowym asortymencie moglibyśmy tego nie dźwignąć.
Opaska Marszczulka to nasz numer Jeden! Sprawiła, że marka UL&KA przestała się kojarzyć jako tylko marka dziecięca a stała się marką dla małych i dużych dziewczyn. Dzisiaj myślę sprzedajemy więcej opasek dla dorosłych niż dla dzieci. Ta opaska bardzo poszerzyła naszą grupę odbiorców. Stała się produktem specjalnym. Kobiety często czują się w niej jak w koronie, wyjątkowo. Jest idealnym uzupełnieniem każdej stylizacji, dziewczyny noszą ją na co dzień do pracy i na wielkie wyjścia.
6.Skąd czerpiesz inspiracje do tworzenia nowych produktów? Czy planujesz wprowadzenie innowacji lub nowych projektów w najbliższej przyszłości?
Inspiracje czerpię z różnych źródeł, takich jak internet, magazyny czy podróże. Połączenia kolorystyczne często zachwycają mnie na innych produktach i później staram się je przenieść na tkaninę. Z każdej podróży przywożę nowe akcesoria na głowę, nad którymi pracujemy z moim zespołem, starając się je udoskonalić i dostosować do naszej estetyki. Wiele pomysłów pochodzi od moich współpracowników. Mam też w głowie 3 pomysły, które bardzo chciałabym w końcu zrealizować, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.
7. Własna firma i jakie wyrzeczenia się z tym wiążą. Czy udało Ci się znaleźć złoty środek w prowadzeniu biznesu i zajmowaniem się rodziną i domem?
Prowadzenie własnej firmy to nie praca na etacie przez osiem godzin dziennie. Pracuję znacznie więcej niż wcześniej w korporacji, ale w inny sposób. Sama decyduję o swoim czasie i o tym, kiedy wyjądę na urlop.
Kiedy zaczynałam, zatrudniałam jedną – dwie osoby i pracowałam po kilkanaście godzin. Byłam od wszystkiego szyłam. pakowałam, wystawiałam faktury, prowadziłam media społecznościowe, byłam zaopatrzeniowcem itd.
2 dni po porodzie, w dzień wyjścia ze szpitala pakowałam paczki, bo nie miał kto tego zrobić a klienci już za długo czekali.
We własnej firmie pracowałam nawet jak byłam mega chora, bo ktoś musiał to wszystko zrobić a klienta nie interesuje Twoja niedyspozycja.
Dzisiaj zatrudniam ludzi, dużo deleguję, nie zabieram laptopa do domu, nie pracuję w weekendy, w tygodniu max do 16 i dbam o czas dla siebie i mojej rodziny. Pilnuję, żeby regularnie wyjeżdżać tam gdzie ciepło bo to najbardziej mnie regeneruje i daje siłę i motywację żeby tak ciężko pracować.
Zajęło mi to 7 lat, żeby dojść do tego, że mogę sobie na to pozwolić.
8. Jakie trzy rady dałabyś osobom, które zastanawiają się nad założeniem własnego biznesu?
– zacznij od tego, co kochasz i w czym jesteś dobry/a, i przekształć to w biznes.
-nie poddawaj się, każdy ma chwile zwątpienia, ale jeśli masz cel i wizję tego co chcesz osiągnąć po prostu idź po to
-otaczaj się ludźmi, którzy będą Cię wspierać, ciągnąć w górę, inspirować, dodawać skrzydeł.
Kasia Zasiadły
CEO
www.ulandka.com